środa, 30 maja 2007

Purchawka przy telefonie




Po chwilowym zauroczeniu nowym aparatem (poprzedni nie przeżył setnego uderzenia o podłogę), polegającym na tym, że zamiast słuchawkę przy uchu trzymało się ją w rączkach i przyciskało co popadnie, Jaśminka powróciła do długich rozmów telefonicznych z Babcią Asią. Z okrzykiem ‘Baba Asia! Baba Asia!’ dopada telefonu, gdy tylko go odbiorę i faktycznie rozmawia nawet ponad 10 minut, nie odrywając słuchawki od ucha. A gdy Babcia już mówi papa, to Jaśminka bierze słuchawkę przed siebie i jej macha. A gdy Babcia przesyła buziaczki, Jaśminka bez końca cmoka górną część słuchawki.


wtorek, 29 maja 2007

Słodkie sny




Przynajmniej w ten upał dobrze się Jaśmince śpi, nie skrępowanej śpiworkami, ani piżamkami. Jedyna niedogodność to nieprzewidziana łatwość zdjęcia pieluszki. Dziś, gdy usnęła w dzień przyszłam ją przykryć i co widzę? Jaśminka śpi z gołą dupcią, a pieluszka leży sobie obok...


Sposoby

Godzina wieczorna, ale jeszcze nie czas na spanie. Jaśminka siedzi na łóżku na nocniku (na własną prośbę) i niby robi 'tiupa, sisia'. Ale jakoś nic nie wychodzi. Nagle zaciska mocno oczy, tak, że aż marszczy nosek i woła 'Da siapa! Da siapa!' (czyli 'daj smoczek!). Że niby śpi, bo wie dobrze, że smoczki są tylko do spania.
Tata: No co ty, na nocniku śpisz? Śpi się na łóżku, smoczki są do spania.
Jaśminka zeszła z nocnika, rzuciła się na plecy na łóżko, zacisnęła oczki i 'Siapa, da!' ... :)


niedziela, 27 maja 2007

Balkonowe obserwacje

Stoimy sobie z Jaśminką na balkonie i wyglądamy szukając kotków i piesków (Jaśminka, szarpiąc za rękę: 'mama, awa, mama, awa!' - czyli 'mama, gdzie ten piesek, szybko mi go znajdź!'). Idzie chodnikiem jakaś pani.
Jaśminka: Baba!!!
Ja: Nie, to nie babcia, to pani.

Za chwilę idzie pan.
Jaśminka: Baba!!!
Ja: Nie, to pan!
Jaśminka: Nie, baba!

PS. Pan nie miał długich włosów, ani w niczym innym nie przypominał baby :).


poniedziałek, 21 maja 2007

Chwili spokoju...

Tata leży na kanapie, oczy ma zamknięte. Jaśminka ma do niego jakąś ważną sprawę. Podchodzi i mówi: 'Tata, nie ma! Nie ma!'
Tata nadal śpi.
Jaśminka szarpie go więc za rękę: 'Tata, fa! (wstawaj)'
Zero reakcji, więc wzięła za powiekę i otworzyła tacie oko, co ją niesłychanie rozbawiło :).


Nazwy

Weszliśmy w etap nazywania wszystkiego przez Jaśminkę, we własnym języku oczywiście. Nadal przeważają wyrazy jednosylabowe. Dziś, na przykład, przy wieczornym szykowaniu się do kąpieli:
Ja: 'Trzymaj się wanny, to zdejmiemy buty'
Jaśminka wychyla się do przodu i łapie drzwi od prysznica.
Ja: 'Nie, to jest prysznic, trzymaj się wanny'
Jaśminka, puszcza prysznic, łapie się wanny i powtarza: 'Ta. Tu pi (prysznic). Tu wa (wanna)'. Wskazując odpowiednio paluszkiem.


środa, 16 maja 2007

Przysmaki

Jaśminka po chorobie jest niesamowicie wygłodzona. Już drugi tydzień ma mega apetyt. Ostatnio 2 dni na topie był żółty ser: zjadała go w ogromnych ilościach – kilkanaście plasterków na jedno posiedzenie, aż do stanowczego ‘nie’ z mojej strony i zamknięcia sera w lodówce. Po dwóch dniach przeszło. Teraz przysmakiem jest kefir z pokruszonym chlebem w środku – sama to wymyśliła i zajada samodzielnie łyżeczką. Właśnie siedzi w kuchni, je i co chwila woła: ‘Mama! Nie ma ki! Nie ma ki!’ (czyli oczywiście ‘Nie ma kefiru, chodź mi tu daj jeszcze!’). A gdy przychodzę i dolewam, jest przeszczęśliwa :).


wtorek, 15 maja 2007

Zasypianie

Godzina 21.30, Jaśminka w łóżeczku, ja leżę w swoim łóżku obok, dla towarzystwa. Spać jej się chyba nie za bardzo chce, bo raz po raz siada i pyta: ‘Tata?’. Ja za każdym razem odpowiadam, że tata w pracy, przyjdzie później. Za którymś razem siada i mówi: ‘Tiotia Tasia, Ma’ (czyli Ciocia Kasia, Maja)
Ja: ‘Maja już śpi. Ty też się połóż. Wszystkie dzieci już śpią’
I zaczęła się wyliczanka…
Jaśminka: ‘Ma’
Ja: ‘Tak, Maja śpi’
Jaśminka: ‘Sia’
Ja: ‘Tak, Staś też śpi’
Jaśminka: ‘Fia’
Ja: ‘Felek też śpi’
Skończyła się lista znajomych dzieci, więc…
Jaśminka: ‘Buba’ (pies cioci Pauliny)
Ja oczywiście: ‘Tak, Buba też już śpi, ty też śpij’
Położyła się.


poniedziałek, 14 maja 2007

Kto?

Kto jest najpiękniejszą dziewczynką na świecie?
Jaśminka: Mama!

PS. Jeszcze do niedawna odpowiedź brzmiała zawsze 'baba'.
PS2. NIe ma znaczenia, że za każdym razem ją poprawiam: 'nie, Jaśminka!'. Ona zawsze ma swoją odpowiedź :).


piątek, 11 maja 2007

Małpa

Jaśminka widząc na obrazku małpkę mówi ‘mama!’
Ja: ??? Nie mama, małpa, powiedz ‘małpa’.
Jaśminka: mama
Ja: mał-pa
Jaśminka: mamapu
Dobre i to :)


czwartek, 10 maja 2007

Smoczek? Jaki smoczek???

Jaśminka w łóżeczku, smoczki, piesek, szczurek – pełen zestaw do spania. Ja siedzę przy komputerze, więc mnie widzi przez otwarte drzwi. Wstała i ze smoczkiem w buzi mówi: ‘apa!’ (czyli ‘wyjmij mnie’). Ja: ‘Nie, smoczki są do spania, masz smoczka, śpij’. Chwila ciszy i odpowiedź: ‘Nie. Siapa (smoczka) nie ma. Apa!’. Odwracam się, faktycznie nie ma, leży na podłodze… Cwaniara :)


wtorek, 8 maja 2007

Choroby i majówki

Ciężkie dwa tygodnie za nami. Zaraz po powrocie ze Stoczka Jaśminkę dopadł jakiś wirus jelitowy. Najpierw wymioty, potem biegunka i na koniec trwający w sumie 10 dni totalny brak apetytu. Przez cały dzień zjadała parę łyżeczek kleiku ryżowego i 2-3 chrupki kukurydziane. NIe chciałam nawet sprawdzać ile schudła. A do tego wszystkiego przez cały ten czas była maksymalnie przyklejona do mnie. Nawet ukochana babcia była odpychana, a Jaśminka wpadała w histerię, gdy mama znikała z pola widzenia. Koszmar. Po pięciu dniach choroby, kiedy wydawało się, że wszystko już dochodzi do normy, wyjechaliśmy na 'majówkę'. Do Smukały, do Babci Asi i Dziadka Tomka. Jednak nie był to koniec choroby, Jaśminka nadal była marudna, a nienajlepsza pogoda sprawiła, że prawie wcale nie chciała wychodzić na dwór. Mimo wszystko było bardzo przyjemnie, bo obecność Babci i Dziadka pozwalała mi chociaż na chwilę odkleić Jaśminkę od siebie i odpocząć. A potem pojechaliśmy na Warmię, w cudowne miejsce leżące nad samym jeziorem. Duży drewniany dom z tarasem nad jeziorem, przepiękna okolica i bardzo miłe towarzystwo. Jaśminka już odzyskała apetyt i bez przerwy jadła, jeśli nie kaszki czy zupki, to 'siupy' czyli chrupki. Non stop. Poza tym pierwszy raz w życiu płynęła łódką i zajadając się chrupkami nawet wyglądała na zadowoloną z wycieczki, chociaż obawiałam się, że będzie chciała 'opa!' po 5 minutach, tak jak było z jazdą na koniu :). Ale nie, pływaliśmy dość długo i było bardzo przyjemnie. Ten cudowny zapach wody! Tylko niestety do samego końca pobytu tam Jaśminka była wciąż przyklejona do mnie, dopiero w domu odzyskała dawne siły i ochotę na samodzielną zabawę. Zupełnie inne dziecko, ufff.


Po prawej stronie, za drzewami, jest jezioro.

wegedzieciak.pl