poniedziałek, 27 lutego 2006

Choroby

Dopadł nas jakiś wirus parę dni temu. Mnie i Jaśminkę. I nie odpuszcza :(. Dobrą stroną tego jest to, że obie jesteśmy chore, więc teoretycznie z moim mlekiem Jaśminka pije przeciwciała. I może dlatego u niej to lżej przebiega. Wczoraj wieczorem katarek zaczął schodzić wreszcie, ale za to pojawił się kaszel. Gorączki nie ma no i na szczęście Dziubalinka w dobrym nastroju – uśmiecha się i gada tak często jak zwykle, więc chyba ta infekcja jej tak bardzo nie przeszkadza. Poza tym choroba w cudowny sposób ucicha w czasie snu i nie zakłóca go – nosek się odtyka, kaszlu nie ma. Na ten kaszel zaczęliśmy dziś podawać syrop, pierwszy raz i okazało się, że syropków Jaśminka zdecydowanie nie lubi i nie zamierza takiego gęstego paskudztwa połykać. W efekcie cała buzia polepiona, syrop na ubranku i wszędzie dookoła (całe szczęście, że maleństwo nie umie pluć na odległość :)) a do gardła raczej nic nie dotarło. Udało się podstępem – wielbicielce smoczka na szczęście nie przeszkadzało, że dostaje go upaćkanego słodkim paskudztwem, ale jakie ilości uda się przemycić na smoczku, nawet kiedy akcja jest powtarzana kilkakrotnie??


czwartek, 23 lutego 2006

Jeszcze o Radarku



Radar to piesek przylepka. Uwielbia leżeć wtulony w nas, wskakiwać niespodziewanie na kolana i generalnie być tam, gdzie my. Do Jaśminki na razie nie bardzo ma jak się przytulać, ale lubi być blisko. I nawet gdy znajdzie się nieopatrznie zbyt blisko, a ona zaciekawiona ciągnie go za uszy, to nie ucieka, tylko co najwyżej przesunie trochę głowę. A uszy Radarka to ogromnie ciekawa dla Jaśminki rzecz :).


wtorek, 21 lutego 2006

Balkonowe spacerki



Super sprawa, gdy śniegi, wiatr czy tak jak dziś deszcz plus topniejący śnieg. Jaśminka śpi godzinę, półtorej w porywach do dwóch, a ja mam czas nawet na czytanie ksiażek :). Ale i tak bardzo już czekamy na wiosnę i prawdziwe spacerki w spacerówce!


poniedziałek, 20 lutego 2006

Kąpiel



Jaśminka uwielbia kąpiele. Od samego początku, gdy była jeszcze całkiem malutka i tylko jadła, spała lub płakała to w kąpieli zawsze się uspokajała i rozłożona wygodnie w specjalnym siedzisku do wanienek zwanym foczką zaciekawiona rozglądała się wokoło. Nie przeszkadzała jej woda w uszach, ani gdy czasem naleciało do oczek. Potem przyszedł etap jedzenia piąstki, ledwo posadzona do foczki wciskała piąstkę do buzi i nie wyjmowała jej przez całą kąpiel. Około 3 miesiąca wygodne (dla nas) kąpiele na fotelu jednak się skończyły, bo Jaśminka bardziej już ruchliwa koniecznie chciała z niego zeskoczyć, więc trzeba się było przestawić na podpieranie małego piskorza w wodzie ręką. Najpierw trochę ją to stresowało, bo jednak ręka taty dużo mniej stabilna niż plastikowa foczka i na jakiś czas miły nawyk ssania piąstki w kąpieli został zarzucony, ale jak się przyzwyczaiła to na nowo wróciła do relaksującego zajęcia. Od Mikołaja Jaśminka dostała kaczki kąpielówki, co opisywałam w osobnym poście i piąstka poszła zupełnie w zapomnienie. Od stycznia też mniej więcej zaczęło się chlapanie, a że nóżki już swoją siłę mają to łazienka czasem cała pływa, a wszyscy mokrzy łącznie z Radarkiem, który oczywiście musi być przy wszystkim co robimy. Jemu to jednak wydaje się zupełnie nie przeszkadzać, siedzi z pyskiem na wannie i cierpliwie czeka na kaczkę (jedną Jaśminka mu podarowała, bo on tak bardzo lubi gumowe zabawki :)).
A ostatnio zaczęliśmy używać prysznica, żeby zacząć Dziubę przyzwyczajać do kąpieli innych niż zwykle i okazało się, że od pierwszego razu bardzo jej to przypasowało, nie przeszkadza jej wcale, że woda leci po buzi i uśmiecha się gdy polewa się ją po głowie.


kaczka Jaśminki i skowronek Radarka :)


piątek, 17 lutego 2006

Homeopatia - a jednak?

Nigdy wcześniej nie wierzyłam w homeopatię. Ale ponieważ Jaśminka miała wyjątkowo silną alergię od pierwszego miesiąca życia, a leczenie konwencjonalne zupełnie nam nie odpowiadało (np. pediatra przepisała silną maść na trądzik dla dorosłych gdy Jaśminka miała 3 tygodnie…) chcieliśmy spróbować, na zasadzie, że nie zaszkodzi, co najwyżej nie będzie efektu. A poza tym homeopatia, jako dziedzina medycyny naturalnej, jest przeciwna szczepionkom, co pokrywa się z naszym podejściem. Jaśminka zaszczepiona była tylko w szpitalu, co najprawdopodobniej właśnie wywołało u niej alergię i potem, po namowach pediatry, na WZW B gdy miała 3 miesiące. I niestety również to szczepienie miało natychmiastowy negatywny skutek w postaci bardzo brzydkich, tłustych kup, tak jakby organizm przestał przyswajać tłuszcze.

Poszliśmy do polecanej na forum homeopatki klasycznej, czyli takiej, która leczy holistycznie - na podstawie wywiadu dobiera jeden lek na wszystkie dolegliwości. Okazało się też, że homeopatia ma leki przeciwdziałające negatywnym skutkom szczepionek i pomimo, że minął już miesiąc nie było jeszcze za późno na ich zastosowanie. Tak więc wyszliśmy z gabinetu z receptą na dwa leki – jeden podstawowy i drugi na tę szczepionkę.

W tej chwili minęło już ponad dwa miesiące odkąd Jaśminka przyjmuje leki i efekty najwyraźniej są: kupki się bardzo poprawiły, skończyły się problemy z brzuszkiem, skończyły się problemy ze spaniem i tfu tfu odpukać chyba kończą się problemy alergiczne. Buzia gładka już od ponad miesiąca, chociaż nadal jeszcze policzki wysuszone i czasem czerwone i co najdziwniejsze zeszły z kolan liszajowate placki, które Jaśminka miała od bardzo dawna i nic na nie nie pomagało. Jeśli wysypka na buzi nie wróci to naprawdę uwierzę w cudowne działanie małych kulek.


środa, 15 lutego 2006

Skarpeciaki





Zgodnie z zaleceniami rehabilitanta Jaśminka więcej czasu spędza na leżąco i, o dziwo, nie protestuje :) A do zabawy najlepsze są oczywiście niezabawki - pilot, sznur od telefonu, kubek po herbacie i co tam jeszcze wpadnie w małe łapki.


sobota, 11 lutego 2006

Chodź, coś ci powiem na uszko...



Po wizycie

Byliśmy dziś z Jaśminką u rehabilitanta. I okazało się, wszystko OK – te usztywnienia nóżek i rączek to naturalny etap rozwoju, charakterystyczny dla wieku 6 miesięcy, dziecko w ten sposób ćwiczy. A poza tym dowiedzieliśmy się samych miłych rzeczy o naszej dziewczynce – że super się rozwija, jest silna i spokojna. Dokładnie nam pokazywał, które ruchy są prawidłowe i dlaczego i jak stymulować stópki do właściwego ułożenia do pełzania. Ale niestety tak jak się obawiałam powiedział, że nie można jeszcze pozwalać jej siedzieć dłużej niż parę minut, co najwyżej na leżaczku w pozycji półleżącej. Siedzieć będzie mogła bez ograniczeń za około miesiąc, jak już będzie potrafiła siedząc bawić się obiema rączkami, bo do tej pory używa ich do trzymania się za skarpetki na przykład, żeby nie polecieć do tyłu :).


środa, 8 lutego 2006

Nowe umiejętności

W ciągu ostatnich kilku dni Jaśminka bardzo rozwinęła się manualnie. Jeszcze tydzień temu mały przedmiot (kulka ze sreberka od czekoladki, dobra bo się błyszczy :)) brała całą łapką, teraz już prawie za każdym razem chwyta precyzyjnie w dwa paluszki. Przenosi się to też na umiejętność operowania ulubionym przedmiotem – smoczkiem, który jeszcze do niedawna wyjęty z buzi ulegał w niewiadomy sposób obróceniu i z powrotem trafiał zwykle niewłaściwą stroną. Teraz już Jaśminka podnosi smoczek leżący obok (również za jej głową na przewijaku!, w końcu trzeba jakieś ciekawe zajęcie sobie znaleźć podczas nudnych zmian pieluszek) i bez problemu wkłada dobrą stroną do buzi. A ze smoczkiem Dziubalinka najbardziej lubi gadać, co wygląda tak, że trzyma go przy buzi, czasem jak mikrofon, czasem ciamkając kątem ust i nadaje jak nakręcona. Najczęściej przy zasypianiu :).

Poza tym coraz lepiej siedzi – posadzona (co ją zawsze niezmiernie uszczęśliwia) nie opada od razu na bok, ale potrafi bez podtrzymania siedzieć parę sekund całkiem nawet prosto. I oczywiście sama podciąga się do siedzenia na leżaczku. Tylko z leżeniem na brzuszku nadal nie jest zbyt dobrze, bo często przyjmuje niewłaściwą pozycję – wyprostowane rączki odciąga na bok usztywniając całe ciałko, co według naszej homeopatki powinniśmy skonsultować z neurologiem.

poniedziałek, 6 lutego 2006

Jemy?!

Dalej w temacie jedzeniowym :)
Jaśminka najwyraźniej bardzo już by chciała popróbować niemlecznych posiłków. Ale czy nie powinniśmy zacząć od jakiejś marcheweczki czy jabłuszka??


sobota, 4 lutego 2006

Mniam mniam

Przez kilka ostatnich dni najlepszym sposobem na zapewnienie sobie spokoju podczas posiłku jest posadzenie Jaśminki na stole w leżaczku w takiej pozycji, by mogła wszystko widzieć. Podparta na łokciach albo trzymając się za skarpetkę, żeby nie polecieć do tyłu przenosi wzrok kolejno z talerza, na rękę lub widelec osoby jedzącej oraz jej usta i uważnie obserwuje. Całkiem miłe takie posiłki :)

Sama Jaśminka jeszcze nie je nic poza piersią i z powodu alergii zaczniemy jej podawać pierwsze stałe pokarmy najwcześniej pod koniec tego miesiąca. Na szczęście moim mlekiem bardzo ładnie się najada, czasem w ciągu dnia nie je 4 godziny i nie płacze z głodu, a waży już 7.7 kg :) I tylko prababcia i jedna babcia nie bardzo mogą sie z tym pogodzić dobry apetyt dziecka biorąc za ciągły głód i nie mam siły po raz kolejny tłumaczyć, gdy zdanie zaczynają od: "a jak skończy ci się mleko...". A tak na marginesie to niesamowite jest jak piersi dostosowują się do potrzeb dziecka, od miesiąca karmię bardzo regularnie, 8 razy na dobę i zupełnie nie czuję ani napływu ani przepełnienia piersi. A jeden dzień ostanio wypadł tak jakoś, że karmień było
tylko 6, co od razu boleśnie odczuły moje piersi nabrane mlekiem pod wieczór, jakby miały pęknąć.

środa, 1 lutego 2006

Połówkowe urodzinki



Jaśminka skończyła dziś 6 miesięcy!

Z jednej strony czas jej narodzin i pierwsze chwile w domu wydają się być strasznie odległe, a już czas sprzed Jaśminki to jak wieki temu, ale z drugiej to jednak strasznie szybko zleciało. Kiedyś myślałam, że kiedy wreszcie będę z dzieckiem siedzieć w domu to czas zwolni swój bieg i będzie mi się dłużył, a okazało się, że jest wręcz przeciwnie – płynie on jeszcze szybciej, dni zlatują nie wiadomo kiedy i ciągle łapię się na tym, że nie mogę się nadziwić jaką już mamy dużą dziewczynkę.

Jaśminka jest coraz bardziej zainteresowana otaczającym ją światem. Ostatnio szczególnie fascynuje ją woda – jak płynie z kranu, jak wylewa się z kubka (oczywiście Dziubinka patrzy a nie wylewa), jak przelewa się w butelce obracanej w rączkach. Na płynącą wodę mogłaby patrzeć bez końca. Uwielbia też rzeczy wiszące – zauroczona wpatruje się w trzymany przez kogoś różowy sznurek z przyczepionymi zabawkami (zabawki luzem nie mają szans na pobyt w pobliżu dziecka dłuższy niż parę sekund bo wylatują z rozmachem na pół pokoju) – bardziej zdaje się ją interesować sam sznurek niż owe zabawki. A już absolutnym hitem są dzwonki wietrzne, które przy leciutkim poruszeniu wydają piękny delikatny dźwięk. Jaśminka oczu nie może od nich oderwać i aż wzdycha z zachwytu kiedy się je przed nią trzyma.

wegedzieciak.pl