piątek, 29 września 2006

Najlepsza zabawa



Nie huśtawka, nie karuzela, nie sprężnka, ale właśnie powyższa drewniana konstrukcja jest ulubionym sprzętem Jaśminki na placu zabaw. Wdrapuje się na nią coraz pewniej, nawet na tę bardziej stromą stronę i ładuje się albo na zjeżdżalnię albo na bujający się mostek, zupełnie nie zrażając się potknięciami.


środa, 27 września 2006

Własne łóżeczko

Do tej pory Jaśminka spała z nami w łóżku. Nie całą noc, jedynie drugą jej część, po karmieniu. Spała tak od około 3 miesiąca życia, kiedy to machnęłam ręką na rady typu: "Nie rób czegoś tam, bo dziecko się przyzwyczai i spokoju ci nie da". I muszę przyznać, że chociaż nie zawsze było nam wygodnie, to jednak lubiłam to bardzo. I myślałam, że te nasze wspólne nocki będą tak sobie trwać, aż nie postanowimy zawalczyć i dziecko odzwyczaić, a tu niespodzianka. Razem z nocnymi karmieniami skończyło się wspólne spanie, po prostu nagle Jaśminka zaczęła przesypiać całe noce i wcale nie budzi się o jakiś nieludzkich porach typu 5.30 czy nawet 6.00, ale śpi kulturalnie do 7-8.00. No cud po prostu.
Teraz żałuję tylko tego, że od początku nie byliśmy tacy mądrzy, żeby sobie życie ułatwić i spać z maleństwem, bo dziecko może się i przyzwyczaja do takich sytuacji, ale potem samo bez problemu z nich rezygnuje, gdy przychodzi na to czas.


poniedziałek, 25 września 2006

Ostateczne odstawienie

W końcu mamy to za sobą :). Ostatni etap – jedno karmienie w nocy – przeciągnął się o 2 tygodnie z powodu infekcji, która nas dopadła i trzymała dwa tygodnie. Co prawda u Jaśminki był to jedynie katar, ale jednak męczący, a może właśnie dzięki przeciwciałom z mleka nie rozwinęło się nic gorszego.
Pierwsza noc była okropna, Jaśminka obudziła się jak zwykle ok. 3.30 i wzięta do nas do łóżka (nie chciałam jej tak drastycznie pozbawiać i karmienia i spania z nami) płakała z krótkimi przerwami grubo ponad godzinę. Ale na szczęście jak już usnęła to na dobre – spała do 8.00. W sumie byliśmy na to przygotowani, specjalnie czekałam do weekendu. Za to dwie następne noce zaskoczyły nas kompletnie – Jaśminka przespała je całe zupełnie bez płaczu. Budziła się co prawda ze 2-3 razy, ale albo sama znalazła sobie smoczka i spała dalej, albo trzeba było wstać i jej smoczka podać, ale płaczu nie było wcale! I spała sama w łóżeczku do 7-8 rano.
Ciężko mi uwierzyć, że to tak gładko poszło, wychodzi na to, że najgorsze było jednak to odstawianie wieczorne, a nie nocne, jak wcześniej myślałam. A poza tym też jestem pozytywnie zaskoczona tym, że Jaśminka w ogóle się piersi nie domaga, jakby nagle zupełnie zapomniała, że tak bardzo to lubiła. No cóż, najwyraźniej dziewczynka nam dorasta szybciej, niż by się mogło wydawać :).


niedziela, 24 września 2006

Przytulaczek

Ostatnio Jaśminka zrobiła się strasznie przylepna, zwłaszcza do mnie, ale do taty czy baby też. Ma to na pewno związek po pierwsze z odstawieniem od piersi, a po drugie z moją pracą – od dwóch tygodni znikam popołudniami na dwie – trzy godziny. Po takiej nieobecności wieczorem Jaśminka najbardziej lubi przylepić się do mnie i siedzieć mi na kolanach patrząc w oczy :). Gdy ja patrzę na coś innego, bierze moją twarz w swoje rączki i przekręca do siebie, jakby mówiła ‘ na mnie patrz!’. Trochę czasu zajęło mi zorientowanie się, że ona jest tak spragniona mojej bliskości, bo nie daje tego tak wyraźnie odczuć, tzn. gdy ja robię coś innego, to ona po prostu plącze się pod nogami, ale nie wiesza się na mnie, ani nie płacze. Ale jak tylko usiądę na dywanie, to zaraz przychodzi i się wtula. Odchodzi się trochę pobawić i znowu przychodzi się przytulić. I zauważyłam, że odkąd daję jej możliwość takich przytulanek i buziaczków to skończyły się całkowicie wieczorne problemy z zasypianiem. Tak jakby dziecko naładowane miłością z całkowicie zaspokojoną potrzebą bezpieczeństwa zupełnie nie boi się wieczornego rozstania i zostania samej w ciemnym pokoju. Wcześniej często płakała przed zaśnięciem, a uspokajała się, gdy ja przychodziłam i najlepiej, gdy trzymałam ją za rączkę. Teraz zasypia sama, bez płaczu, trochę śpiewając i bawiąc się smoczkami.


sobota, 23 września 2006

Borsuczek



piątek, 22 września 2006

Nocnik

Jaśminka korzysta z nocnika jakoś tak od początku wakacji. Oczywiście nie na zasadzie sygnalizowania potrzeby, a jedynie sadzania jej w porze kupy, czyli rano po przebudzeniu i ewentualnie przed spaniem w dzień. Musi mieć wtedy coś do ‘czytania’ i siedzi całkiem grzecznie i na ogół skutecznie. A ostatnio zaczęła nawet sama próbować się na ten nocnik wysadzać, co wygląda w ten sposób, że najpierw schodzi, a potem przodem się do niego ładuje podnosząc nogę i próbując ją umieścić w sobie tylko znanej konfiguracji, na ogół celując w środek nocnika. Poza tym w ogóle bardzo samodzielna się zrobiła – próbuje sama się ubierać (co oczywiście w żaden sposób jej nie wychodzi, ale się nie zraża) i zakładać sobie pieluchę. Rozkłada ją przed sobą na płasko i rękami umieszcza na niej obie nogi :). Tylko nie wie na razie co dalej.


piątek, 15 września 2006

Radar czyli Ada



Jaśminka świetnie się dogaduje z Radarem – nie tylko potrafi go już pogłaskać, poklepać czy wsiąść na niego i zrobić ‘patataj’ (oczywiście jak piesek leży), ale też od paru dni nauczyła się go wołać. ‘Ada!’ – pokrzykuje razem ze mną na spacerze, gdy łobuz łazi swoimi ścieżkami, po czym na ogół krzyczy coś do niego jeszcze w swoim języku. Jest to właściwie czwarte już słowo Jaśminki z tych używanych codziennie (po mamie, tacie i babie, bo ‘dada’ też co prawda się pojawiło, ale tylko kilka razy) i jak na razie w częstotliwości używania wyparło nawet ‘babę’ :). Ciekawe tylko kiedy piesek się zorientuje, że ‘Ada’ to on.


czwartek, 14 września 2006

Na placu zabaw



Patrzę na Jaśminkę na placu zabaw i nie mogę uwierzyć, że ona nagle taka duża, taka samodzielna się zrobiła… Zostawia samochodzik i nie patrząc za mną idzie przed siebie co chwila upadając i podnosząc się, sama wdrapuje się do piaskownicy, bierze zabawki jakiegoś dziecka i zaczyna się bawić. Zupełnie nie boi się wchodzić na różne rzeczy, jak na przykład drewniany podest prowadzący na zjeżdżalnię, chociaż z drugiej strony jest bardzo ostrożna i jak schodzi z czegoś to tyłem.
To niesamowite jak szybko nastąpiło przejście od etapu niezdarnego malucha bawiącego się na kocu do samodzielnego łazika, nie oglądającego się za mamą i radzącego sobie po swojemu z innymi dziećmi, zwykle większymi od niej. Patrzę i nadziwić się nie mogę :).


poniedziałek, 11 września 2006

Nowe porządki

Jaśminka od czasu jak chodzi zaczęła wprowadzać własne porządki w mieszkaniu. Dziś przyszła do łazienki z długopisem w ręku, otworzyła pralkę, wyjęła leżącą tam koszulkę, włożyła długopis i zamknęła pralkę. Innym razem przyniosła do łazienki swój but i włożyła do pralki pełnej naszykowanego prania.
Teraz bezpieczne są tylko rzeczy leżące powyżej metra nad podłogą, reszta dosłownie dostaje nóżek. Małych, tłuściutkich i w rajstopkach :).


niedziela, 10 września 2006

Świat z innej perspektywy


Codziennie nowe odkrycia :).


wtorek, 5 września 2006

Odstawiamy się

Podjęłam w końcu decyzję o odstawieniu Jaśminki od piersi, chociaż myślałam, że będę karmić ją dłużej. Jednak po pierwsze ja już jestem karmieniem bardzo zmęczona (ważę 46kg, jak nigdy wcześniej), a poza tym teraz wydaje się być najlepszy moment dla Jaśminki, żeby przeszła to w miarę bezboleśnie emocjonalnie, bo jeszcze na tym etapie nie ma takiej wyraźnej świadomości, że ją czegoś ważnego pozbawiam. Strasznie trudno było mi się zdecydować i teraz nadal odczuwam ulgę przemieszaną z tym okropnym uczuciem, że to już, że nigdy więcej się tak do mnie moje maleństwo nie przytuli.
Do tej pory Jaśminka jadła z piersi 4 razy na dobę, więc odstawiamy się stopniowo – jedno karmienie na tydzień. Najłatwiejsze było poranne, bo rano dziecko jest tak zajęte zabawą, że w ogóle nie zauważyła, że coś się zmieniło. Następne w kolejności było karmienie przed spaniem w dzień – wcześniej Jaśminka pięknie usypiała przy piersi i obawiałam się, że bez tego będzie miała problemy z zaśnięciem. Na szczęście okazało się, że i to przeszło dość łagodnie, bo choć przez pierwsze 3-4 dni trochę popłakiwała przed zaśnięciem, to jednak usypiała w przeciągu 5 minut. Teraz płakania już zupełnie nie ma, tylko gadanie ze smoczkami i misiami, a jedyna zmiana dla mnie jest taka, że Jaśminka zasypia w najróżniejszych dziwnych pozycjach, z których muszę ją zawsze przekładać, tak jakby zasypiała nagle siedząc w pół zabawy :). Kolejny tydzień - brak karmienia przed nocnym spaniem, przy którym Jaśminka na ogół zasypiała – okazał się niestety dużo cięższy. Jakby w końcu dziewczynka zauważyła, że coś jest nie tak i stwierdziła, że się absolutnie na to nie zgadza. Pierwszego dnia płakała żałośnie pół godziny zanim usnęła, drugiego, jakby przypadkiem zasnęła od razu, ale już trzeciego płacz trwał godzinę (!), czwartego i piątego – 20 minut, a szóstego 5 minut. Dziś siódmy, teoretycznie ostatni z tego tygodnia dzień jeszcze przed nami. Ale o dziwo dziś Jaśminka przespała całą noc bez budzenia na karmienie, które to ma być zakończone jako ostatnie planowo od jutra. Zobaczymy jak dalej pójdzie, ale przygotowani jesteśmy na ciężkie przeprawy nocne, bo dzisiejsza przespana noc to raczej przypadek.

Odstawianie od piersi to ogromna zmiana w naszym życiu, nie tylko dla Jaśminki ale i dla mnie, jakby drugie odcięcie pępowiny i oddzielenie. Smutno tak jakoś. Ale nie ma tego złego… Jaśminka najwyraźniej odczuwając brak tych chwil bliskości przy piersi zrobiła się bardzo przytulna, zarówno do mamy jak i taty, co przejawia się m.in. nieoczekiwanym przychodzeniem i daniem buzi, albo przytuleniem się :).


wegedzieciak.pl