poniedziałek, 26 lutego 2007

Telefonistki



Jaśminka i Maja.
Test dla spostrzegawczych: co na obrazku jest nie tak?


niedziela, 25 lutego 2007

Nowy mebel



Stolik i krzesełka bardzo się Jaśmince spodobały. Najpierw niecierpliwie domagała się rozpakowania tajemniczego pudła stojącego w przedpokoju, a potem grzecznie pomagała przy montażu podając śrubki lub też wkładając je w różne miejsca według swojej koncepcji. Ale trzeba przyznać, że gdy na końcu jednej śrubki brakowało, to właśnie Jaśminka ją znalazła i przyniosła. I w końcu zadowolona zasiadła przy nowym mebelku, domagając się podawania wszystkich możliwych układanek i innych atrakcji.


piątek, 23 lutego 2007

Zabawy kuchenne



Chrupki z patelni, własnoręcznie przyrządzone, smakują nieporównanie lepiej od tych z torebki ;).


czwartek, 22 lutego 2007

Śpią



Najlepszy przyjaciel.


piątek, 16 lutego 2007

Leciała sroka...

Jaśminka codziennie nas tak zaskakuje, że szczęka opada. Dziś rano oglądałyśmy książeczkę "Leciała osa", bardzo dobrze Jaśmince znaną, wielokrotnie czytaną z pokazywaniem ("Leciała osa do psiego nosa. Pies śpi. Leciała sroka do psiego oka. Pies śpi. Leciała wrona do psiego ogona. Pies śpi. Przyleciał kruk, dziobem w bok stuk. Pies hau!"). Przy jednym z obrazków ja pokazuję na ptaszka i pytam co to jest, spodziewając się oczywiście odpowiedzi 'pepe!'. A Jaśminka odpowiada: 'siosia!'. Ja, zbita nieco z tropu (Jaśminka zawsze rozpoznaje ptaszki nawet wielkości mrówki): 'Co? Przyjrzyj się, to chyba ptaszek?'. Jaśminka się przygląda i faktycznie stwierdza po chwili: 'pepe!'. No. A mnie w tym momencie olśniło. Spojrzałam na tekst "Leciała sroka..." i mówię 'A, sroka!', na co Jaśminka 'siosia!'.


czwartek, 15 lutego 2007

:)



Czy to aby nie przesada???


wtorek, 13 lutego 2007

Zosia Samosia





Dopiero co pisałam, że zaczynają się chyba problemy, bo Jaśminka coraz częściej chce wszystko 'sia!'. Teraz już niestety nie ma innej opcji, przy ubieraniu jest zawsze 'sia!' i koniec, z każdą częścią garderoby. Pomóc sobie nie pozwala, więc nie nie muszę chyba pisać, jak kończy się każde ubieranie... Bo jak widać na załączonym obrazku od samodzielnego ubierania do UBRANIA droga jeszcze bardzo daleka (to w paski na nóżkach to bluzka, żółte - rajstopy).


poniedziałek, 12 lutego 2007

Zimowy plac zabaw



Zimno, pusto, nudno. Ostatnio nasze spacerki nie trwają dłużej niż pół godziny, bo Jaśminka najwyraźniej zimna i grubych ubrań nie lubi i wcale jej się nie dziwię. Kiedy przyjdzie wiosna???


piątek, 9 lutego 2007

Pianistka



Czyli w odwiedzinach u Mai.
Długo nigdzie nie byłyśmy w gościach przez tę ospę i inne takie. I dlatego po tej wizycie tak jasno dotarł do mnie wreszcie niezaprzeczalny fakt: Jaśminka jest DIABEŁKIEM okropnym, niczego nie bojącym się łobuziakiem. Nowe miejsce, nowa sytuacja? Raj! To Maja wydawała się być bardziej onieśmielona (w swoim własnym domu) niż Jaśminka, która wpadła jak burza i nie wiedziała za którą zabawkę łapać. I bez oporów brała ciocię Kasię za rękę próbując wyciągnąć ją do kuchni (bo mama siedziała twardo na fotelu i wyciągnąć się nie dawała) i eksplorowała całe mieszkanie, zamykała się sama w ciemnej kuchni itd., itd. I dokładnie to samo było, gdy byłyśmy wczoraj z wizytą u Oleńki, troszkę młodszej, ale o niebo spokojniejszej.
Tak więc powiedzmy to sobie otwarcie - to nie nam brakuje cierpliwości do dziecka, to dziecko nam się trafiło wyjątkowo rozbrykane! Jak dobrze mieć tę świadomość... :)


środa, 7 lutego 2007

Nie ma!





Zabawy w chowanie nabierają coraz to nowych form. Najczęściej Jaśminka chowa głowę, albo zakrywa samą twarz i stwierdza: 'Nie ma!'. Czasem chowa też nóżki, np. zakrywając je sukienką, kołdrą, czy chowając pod dywan. Często ostatnio chowa różne obrazki w książce zakrywając je ręką swoją, albo częściej moją, bo większa i lepiej chowa. Ale dziś zabawa osiągnęła już szczyt minimalizmu - zakryła sobie oczy rękami, potem mi kazała moje ręce na jej oczkach położyć i ledwo oddychając przez przyduszony nosek stwierdziła: 'Nie ma!'


poniedziałek, 5 lutego 2007

Zabawy z butami



Zabawa polega na przyniesieniu buta do pokoju, postawieniu na poduszce i wrzucaniu do środka różnych przedmiotów aż do zapełnienia, następnie następuje wyrzucanie i od nowa. W wersji uproszczonej nie trzeba butów wynosić z przedpokoju, tylko niepostrzeżenie wrzucać do nich klocki i inne drobne zabawki niewidoczne z zewnątrz a doskonale wyczuwalne stopą. Bo niestety w tej wersji wyrzucanie nie występuje, zabawki czekają na właściciela butów.


czwartek, 1 lutego 2007

Jabłuszko



Nie od dziś wiadomo, że najlepiej smakuje w całości, a nie pokrojone na jakieś dzidziusiowe cząsteczki :).


wegedzieciak.pl