piątek, 30 stycznia 2009

Rysunki

Jaśminka rysuje z tatą. Wciąż jeszcze nie bardzo wychodzą jej samochody, więc poprosiła o pomoc - rysują równolegle, tata na swojej kartce, Jaśminka na swojej. Zaczynają od kółek - u Jaśminki oczywiście dwa ogromne zamaszyste koła, itd. A buzia jej się nie zamyka nawet na sekundę:
- Mój to wysiedł jak tlaktol... Kółka mu jeście pomaluję. Mój to wysiedł niezły. A twój, ziobać, ty to nawet kółek mu nie chcieś pomalować. Moje kółka będą jak jabłka, bo takie cielwone. Ha ha ha!

Najbardziej rozbraja mnie jej totalna wiara w siebie i swoje możliwości. Pamiętam, jak sto lat temu pracowałam w przedszkolu i jakie smutne wrażenie robiły na mnie 5-latki, które nawet nie chciały spróbować, tylko stwierdzały 'ja nie umiem narysować psa / konia / ...'. Dla Jaśminki nie ma rzeczy niemożliwych, co najwyżej stwierdzi beztrosko 'jakiś dziwny mi wysiedł ten tygjys', nie przejmując się zupełnie, że nie jest on podobny do niczego.


środa, 28 stycznia 2009

Dom



Tata powiedział, aje piękny. BO TAK JYSUJĘ, powiedziałam!


wtorek, 27 stycznia 2009

Sprężynka




Jaśminka dochodzi do siebie po ciężkiej grypie, energia ją rozpiera i jest przeszczęśliwa, że nie musi chodzić do przedszkola już drugi tydzień. Chociaż w domu też już raczej się nudzi i jak pojechała do Babci i Dziadka na weekend w sobotę, to wróciła dopiero dziś, bo nie było mowy, żeby ją zabrać w niedzielę! I już się zapowiedziała, że w sobotę znowu jedzie, 'na 17 dni'... Tylko co na to dziadkowie??? :)


poniedziałek, 26 stycznia 2009

Dorosła inaczej

Tjoche dojosla jestem, ale nie taka bajdzo.


czwartek, 22 stycznia 2009

Sny

Śnił mi się dziś pomidoj pomajańciowy i jak ktoś mi jisował po ścianie na niebiesko. I widziałam w nocy jak jakiś chłopcik wkładał nogi w kaszkę!


środa, 21 stycznia 2009

Dzień Babci i Dziadka :)







wtorek, 20 stycznia 2009

Dom



Jaśminka, dom, drzewo (Jaśminka miała swoją wizję liści i oczywiście moja sugestia, że liście to są chyba tylko na czubku drzewa, nie została przyjęta), owieczka, słonko i chmurka.


poniedziałek, 19 stycznia 2009

Radar

Radarek przeżył tragiczny wypadek, z którego cudem uszedł z życiem. Tydzień spędził w specjalistycznej klinice, ale na szczęście wrócił już do domu i wygląda na to, że wszystko będzie dobrze. Jaśminka zawsze traktowała go jak młodszego brata, z którego nie ma żadnego pożytku. Owszem, chętnie nakładała mu do miski swoją niezjedzoną kaszkę, ale już żeby pogłaskała go sama z siebie, to nie. Poza tym zawsze była o niego zazdrosna, buntowała się na nasze czułości pod jego adresem, a gdy tylko zbliżył się do pola jej zabawy, bezwzględnie go odpychała. Tym bardziej zaskoczyła nas jej reakcja, gdy wróciła do pustego domu, bez Radara, wiedząc, że on jest w szpitalu. Gdy weszła do przedpokoju i rozejrzała się, prawie się rozpłakała! I powtarzała wielokrotnie w ciągu tygodnia jego pobytu w klinice: 'Smutno mi bez Jadajka. Chcę, zieby juś wjócił do domu'. I obiecywała, że nigdy już nie będzie go popychać, tylko ciągle głaskać. Radarek wrócił wczoraj, Jaśminka ucieszona rzeczywiście sama go pogłaskała na przywitanie. A dziś, gdy siedzieliśmy na kanapie w trójkę - Jaśminka, Radar i ja - czytając książkę, zauważyłam, że go odpycha, bo ciężka psia głowa przeturlała się prawie na nogę Jaśminki.
Ja, ostrzegawczo: Jaśminka...
Jaśminka: Bo on mnie psiepycha!

(Kasia, miałaś rację, ale nie doceniłaś Jaśminki - nie po tygodniu, a po jednym dniu wszystko wróciło do normy :))


sobota, 10 stycznia 2009

Pióropkąt

- Mama, cio to za ptak?
- Nie wiem.
- Ja wiem. Piójopkąt, bo ma ziółty dziób. Ziółte dzioby to mają piójopkąty.
Po jakimś czasie sprawdziłam i pokazuję Jaśmince:
- To jest zięba.
- Nie, to piójopkąt!


piątek, 9 stycznia 2009

Śnieg i słońce




czwartek, 8 stycznia 2009

Peppa Pig dla dorosłych

- Jaki chcesz odcinek obejrzeć?
- Jak Świnka Peppa pije wino!


wtorek, 6 stycznia 2009

:D

Czytamy 'Mamę Mu na sankach':
"... - I co Panie Wrono? Potłukłeś się?
- Nie - odpowiedział Pan Wrona, łapiąc się za pupę - Ja się nie potłukłem, ale śnieg mnie potłukł. Dostałem w tyłek."
Jaśminka zanosi się śmiechem. Pytam, żeby ją sprawdzić, sama się śmiejąc:
- Co było takie śmieszne?
- Zie śnieg go potłukł w tyłek! To było najśmieśniejsie!
I aż się przewraca ze śmiechu, po czym daje mi zakładkę do książki i odkłada ją na bok:
- Tu zaźnacimy na chwilę, bo musimy się pośmiać!
Czyli łaskotać i ryczeć ze śmiechu :)))


poniedziałek, 5 stycznia 2009

Paweł, Gaweł i faworki

- Paweł i Gaweł...
- ... w jednym mieśkali domu.
- Paweł...
- na gózie a Gaweł na dole.
- Paweł spokojny,
- nikomu nie wadził
- Gaweł najdziksze wymyślał swawole.
Ciągle...
- pojował po śwoim pokoju.
- To pies...
- To ziająć...
- Między stoły...
- śtołki.
- Gonił, uciekał...
- JOZNOSIŁ FAWOJKI!
I jak się zaczęła chichotać, to wszyscy dostaliśmy mega ataku śmiechu :)


czwartek, 1 stycznia 2009

Zima!



wegedzieciak.pl