Plany na przyszłość
- Jak będę dojośła i będę pieskiem to będę gjiźła kości.
Wychodzimy z domu.
- To szybko leć jeszcze siusiu zrób.
- Cio sibko?! Sibko to się psiewlócię! - odpowiada oburzona Jaśminka biegnąc do łazienki.
Jaśminka ma obtarty paluszek po upadku na chodnik. Plasterek jest oczywiście niezbędny. Dziś już trzeci dzień, więc rano mówię, że chyba już nie trzeba plasterka.
Jaśminka: Cieba pjastejek!
Ja: Idź pokaż tacie i zapytaj, czy trzeba (co dwie opinie negatywne, to nie jedna).
Poszła i słyszę:
- Tata, ci cieba jeście pjastejek?
- Nie, już ni trzeba.
- Ale ja BAJDZIO chcię!
- No to naklej.
Przychodzi do mnie.
- Mama! Naklej mi pjastejek. Tata powiedział 'nie', a ja powiedziałam 'tak'!
Jaśminka bawi się na dywanie, ja czytam na kanapie 'Wysokie obcasy' pijąc herbatę. Około dziesięciu minut trwa ta sielanka, gdy w końcu Jaśminka przychodzi do mnie, dopija moją herbatę i patrząc na pobojowisko na dywanie, mruży oczki w uśmiechu:
- Pięknie się bawiłam - stwierdza z zadowoleniem, po czym ładuje mi się na kolana i żąda Julków.
Czytamy książkę (kto zgadnie jaką??) na kanapie. Jaśminka siedzi mi na kolanach i trzyma w ręku kubek z wodą.
- Zestaw ten kubek, bo przeszkadza.
- Nie psieśkadzia! Ja ZAWSIE piję, jak mi WSIŚCI citają.
- Kto pomazał ten murek na balkonie?! - pyta Tata na widok czerwonych bohomazów kredką
- Gdzie? - Jaśminka idzie zdziwiona zobaczyć - Nie pomaział, tyjko pomajował! Ja tu umyłam i pomajowałam!
Jaśminka bawi się w pokoju.
- Siukam ojiwy. Mama, dzie ojiwa, bo musię uśmazić dla tych dzieciaćków cioś. - widzę, że wzięła z kuchni patelnię i nałożyła na nią klocków.
- A co smażysz?
- Nie wiem, najeśniki ci cioś.
Dałam jej małą buteleczkę z nakrętką - to jest oliwa. Po chwili przychodzę, a w buteleczce siedzi zamknięty prosiaczek.
- A co ten prosiak tu robi? - pytam.
- To jeś ojiwa! Zmienił się pjosiak w ojiwę!!!
Jaśminka bawiła się w robienie hummusu, a potem zjadała go na niby i częstowała jeżyka. Do kanapek miała nanibowy serek, papryczkę i ogórki z klocków. Gdy okazało się, że jeżyk nie lubi papryki, Jaśminka, która sama paprykę uwielbia, nie odpuściła:
Jeżyk (czyli ja): Nie lubię papryki!
Jaśminka: Ale cieba jeść papićkę, bo ja ziawsie jem papićkę.
Jeżyk: Nie chcę!
Jaśminka: Ale mam nanibową!
Jeżyk: Nie, nie lubię. Nie chcę!
Jaśminka: Nawet nie pociujeś!
Jeżyk nie miał żadnych szans...
Jaśminka uwielbia rozmowy przez telefon. Najlepiej z babcią albo dziadkiem. Czasem jednak, gdy trochę jej się rozmowa nudzi, albo padło jakieś niewygodne pytanie, zaczyna wykrzykiwać 'halo! halo!', jak gdyby nie słyszała. Sama byłam w takiej sytuacji po drugiej stronie słuchawki dwa razy, więc wiem, że można sobie do niej wtedy mówić, a i tak swoje 'halo!' będzie wołać, dopóki jej się nie znudzi.
Dziś rozmawiała, jak zwykle z Babcią Asią. Po kilku minutach słyszę jak zaczyna swoje zwyczajowe 'halo! halo!?'. Po czym dodaje z udawaną pretensją w głosie: 'Mówię halo!? To co się nie odezwiesz NIGDY!?'.
Jaśminka była dziś z babcią i dziadkiem w małym zoo. Opowiada mi wrażenia przez telefon:
- Widziałam bociana i bojsiuka... I babcia mi kupiła kjokodila!
- Krokodyla balonika?
- Nie bajonika! Pjajdziwego! I wsiśkich gjizie!
Pojechała dziś z Babcią i Dziadkiem na tydzień na działkę. Do swojej piaskownicy i podlewania kwiatków własną 'kolefką'. Przed wyjazdem, gdy pytałam, co będzie robiła w Smukale, odpowiadała: 'Bawiła się... i lozlabiała' - z diabelskim uśmieszkiem. Niewątpliwie. A dziś przy pakowaniu strofowała mnie, że niezapięta torba: 'Nie umieś ziapiąć tojby śwojemu dziećku?!'.
Jaśminka ostatnio lubi wymyślać piosenki. Początkowo nie były one zbyt skomplikowane, jeśli chodzi o tekst (np. 'muuuuchy, muuuuchy, muuuuchy!'), ale z czasem tekst zaczął się rozwijać. Dziś zaśpiewała:
'Dzieeeewo, ksiąąąaśki, aaaa zaaaa niiiim, aaa zaaa niiim... sieeee schoooowaaałaaa muuuklaaa, a djuuugaaaa jej siuuukaaałaaa' (Czyli 'drzewo, książki, a za nim się schowała mukla*, a druga jej szukała).
* mukla to stworzonko z Findusa
Zdejmujemy z Jaśminką puzzle z drewnianej podkładki do układania. Jeden duży element i kilkanaście małych.
Jaśminka: Ty duzie, ja małe.
Ponieważ duży był tylko jeden, szybko skończyłam swoje zadanie i chcąc pomóc wzięłam jeden z małych.
- Ja małe! - Jaśminka natychmiast zaprotestowała głośnym okrzykiem - Musiś się denelwować?!
Dostosowałam się więc i siedzę cicho patrząc jak ona kończy zdejmowanie. Gdy ostatni zniknął z planszy wykrzyknęła:
- I kto wyglał?! Ja wyglałam! Jaśminka wyglała!!!
Taaa, żeby mama miała chociaż cień szansy i rozumiała reguły tej gry...
Bawimy się w wożenie ludzików małym plastikowym samochodem. Jaśminka ładuje pasażerów, ja wożę po dywanie. Pomyślałam, że może chciałaby się zamienić i sama powozić, więc pytam:
- Może ty teraz pojeździsz samochodzikiem?
- Jakim?? - pyta zdziwiona
- No tym
- Ale w śjodku?? - Jaśminka patrzy na mnie bezbrzeżnie zdumiona.
Jak widać w bajkowym, nanibowym świecie dziecka też są pewne granice... :)