niedziela, 26 sierpnia 2007

Ostatnie upalne dni?





sobota, 25 sierpnia 2007

Taka zajęta

Jaśminka ma zawsze mnóstwo spraw na głowie, a szczególnie zajęta się robi, gdy czegoś od niej chcemy. Dziś wybierała się na spacer z Tatą i Radarkiem. Gdy już była prawie gotowa i chciałam jej tylko założyć buty, dopadła do stolika, na którym leżała układanka z rybkami.
Ja: To nie idziesz z tatą na spacer?
Jaśminka: Utatam jiby. Utatam jiby! (układam ryby). Tata, wieś?!

piątek, 24 sierpnia 2007

Zakupy

Czytamy książeczkę pt. 'Sprzątanie', o tym, że mama poszła na zakupy a dziewczynka sama sprząta, czyli bałagani. Zwykle wygląda to tak:
Ja: Na zakupy poszła ...
Jaśminka: Mama!
Ja: Ja porządki zrobię ...
Jaśminka: siama!
itd.
Dziś jednak treść uległa nieznacznej zmianie:
Ja: Na zakupy poszła...
Jaśminka: Siupy kupić!


*siupy - chrupki



czwartek, 23 sierpnia 2007

Katar

Jaśminka urwała kawałek papieru toaletowego, przytknęła do nosa, dmuchnęła i stwierdziła:
- Ale tatal mam.


PS.Kataru nie ma i nie miała od zimy chyba :)


środa, 22 sierpnia 2007

I bądź tu miły...

Wieczór. Jaśminka przeciąga czas pójścia do kąpieli domagając się przeczytania kolejnej książeczki. Wstałam więc po książkę z półki, a kiedy wróciłam wziąć Jaśminkę na kolana ta, rozparta na fotelu, mówi: Nie ma miesia dla tiebie. Mama, nie ma miesia dla tiebie.


wtorek, 21 sierpnia 2007

Wspólne czytanki

Ja: Hipopotam jest istotą, która...
Jaśminka: Badzio jubi boto (bardzo lubi błoto)
Ja: Tak powiedział hipopotam i od razu...
Jaśminka: Siup do bota (chlup do błota)


Jeszcze trochę i zacznie mnie poprawiać... :)


poniedziałek, 20 sierpnia 2007

Gadułka part 2

Jaśminka rozgadała się na początku czerwca, kiedy to przeszła od wyrazów jednosylabowych do dłuższych, zaczęła je ze sobą łączyć i tworzyć pierwsze zdania. Od tamtego czasu postępy w mówieniu następują bardzo szybko i teraz już nie tylko powtarza co usłyszy, ale tworzy własne, czasem naprawdę długie wypowiedzi i zaczęła sama odmieniać wyrazy. Gada non stop, do nas, do zabawek, do Radara, a najwięcej do siebie.

Jaśminka: nie ma Jadala
Ja: Poszedł z tatą na spacer
Jaśminka (do siebie) i tupkę zlobi tam.

Jaśminka (do siebie, bawiąc się) U bapsi Asi była Jasinka. Była u bapsi Asi...

Jaśminka (do siebie) Tym tucikiem otorzimy (Tym kluczykiem otworzymy - okno)

Do misia: Siedź tu miśku. Usiąć tutaj na pupie.

Do Radara rzucając piłkę: Ladal, tu maś pilećkę, tu maś pilećkę

Zobaczyła na suszarce swój kubek: O, Jasinki tam tubeciek. A gdy go jej postawiłam obok drugiego, z którego właśnie piła, policzyła pokazując palcem: pejsi, dugi

Ja: a dlaczego Jaśminka ma wczorajsze skarpetki na nóżkach?
Jaśminka: Tata zajozi (Tata założył)

Pijąc z kubka z owieczkami: Owiećkę tutaj mam. Owiećkę ma Jasinka. (I pokazując na żółtą) O, tu ziejona owiećka (kolory trochę się jeszcze mylą...)

Wycierając ręce wacikiem: Mam budne jąćki. Mam budne pajuśki. Ciuka mam. (Mam brudne rączki, mam brudne paluszki, kciuka mam)


niedziela, 19 sierpnia 2007

Szaleństwa na placu zabaw





Po wakacjach spędzonych głównie na różnych wsiach, Jaśminka jest zachwycona placami zabaw. Na początku co prawda była trochę onieśmielona, a od dzieci tak sie odzwyczaiła, że gdy któreś za bardzo się zbliżyło, albo chciało coś od Jaśminki wziąć, to reagowała biciem (po czym po dłuższym lub krótszym tłumaczeniu podchodziła i z opuszczoną głową mamrotała 'pepasiam'), ale już po kilku dniach nastąpiła duża poprawa. Sprzęty typu zjeżdżalnie, czy huśtawki zdobywane są z coraz większą pewnością siebie, a dziś podczas ponad godzinnej zabawy ani razu nie uderzyła żadnego dziecka, chociaż w kolejce do zjeżdżalni bywało tłoczno. Za to komenderowała wszystkimi, powtarzając zasłyszane polecenia i dodając od siebie 'chopaki, pomajutku (chłopaki, pomalutku)', 'dziesinka napiew jedzie, tejaś Jasinka' (dziewczynka najpierw jedzie, teraz Jaśminka'). Pokrzykiwała, podskakiwała, zjeżdzała tyłem na brzuchu... pełnia szczęścia.


czwartek, 16 sierpnia 2007

Kisielek




Krasnal na obrazku w książce miesza w garnku jakąś czerwoną maź. O ile dobrze pamiętam, omawiając obrazki mówiłam zwykle, że to zupka, jednak według Jaśminki jest to ‘kisiejek’ (jej przysmak). Dwie strony dalej oglądamy innego krasnoludka w czapce i butach czerwonego koloru. Jaśminka pokazuje na czapkę: ‘Na gowie kisiejek’ (Na głowie kisielek). Pokazuje na buty: ‘I tu kisiejek’… Umarłam ze śmiechu :)


środa, 15 sierpnia 2007

Siama

Jedno z najczęściej używanych przez Jaśminkę słówek. Zaraz po ‘nie’.
Zakłada lali czapkę. Lalka nie współpracuje, kładzie się zamiast siedzieć, więc chciałam pomóc, przytrzymać. Protest natychmiastowy: ‘siama!’.
Dobrze, puściłam, Jaśminka dalej próbuje. W końcu się poddaje: ‘Mama, nie umiem, nie umiem!’.
Ja: ‘No widzisz, chciałam Ci pomóc…’
Jaśminka prosi: ‘Mamuuusia, mamuuusia!’
Biorę więc lalkę do ręki i zanim cokolwiek z nią zrobię...
‘Nie, siama!’.


wtorek, 14 sierpnia 2007

Wakacyjne rozstanie

Pierwszy raz Jaśminka została bez mamy na dłużej niż kilka - kilkanaście godzin. Na tydzień pojechałam do Grecji, a ona z Tatą na działkę do dziadków. I okazało się, że obie strony (!) przeżyły to rozstanie wyjątkowo dobrze. Mnie było super, morze, o cudownym kolorze i zapachu, rozmowy po angielsku, dobre jedzenie i zimne białe wino. I wreszcie całe dnie zupełnie dla siebie, nagle zupełnie nic nie musiałam! Tęskniłam oczywiście, ale bez rozpaczy, bez bólu, przyjemność przeważała zdecydowanie. A Jaśminka bardzo dobrze czuła się z Tatą, nie było ani histerii ani płaczów, ani nawet problemów z zasypianiem. Czasem stwierdzała tylko 'nie ma mamy' i 'mama famolocie' (w samolocie), dobrze to zapamiętała. Po powrocie oczywiście ogromnie się ucieszyła na mój widok i godzinę spędziła na przytulankach, głaskaniu i mówieniu o miłości, ale potem wróciła do swoich normalnych zajęć i dzień potoczył się normalnym rytmem. I tylko ja nie mogłam się napatrzeć i nasłuchać jej, zachwycona każdym nowym słowem, których mnóstwo pojawiło się przez ten czas. Niesamowite jak to naturalnie wyszło, jakby idealnie udało nam się wstrzelić w odpowiedni czas w jej życiu na pierwsze takie rozstanie. Na pewno ogromne znaczenie ma tu fakt, że Jaśminka jest, z racji ilości spędzanego wspólnie czasu, wyjątkowo silnie zżyta z Tatą, co przejawia się np. tym, że gdy oboje jesteśmy w domu ona po przebudzeniu zwykle woła właśnie jego, a nie mamę. Mama jest oczywiście na pierwszym miejscu, ale Tata tuż za nią, albo może nawet obok. Wczoraj spędziłyśmy cały dzień w odwiedzinach u Kasi i Mai w ich nowym domu w Radości (cudowny dzień!) i w pewnym momencie po południu Jaśminka dostała niemalże histerii pod tytułem 'nie ma taty!'. A dziś gdy Tata rano poszedł do pracy, to gdy tylko usłyszała jakiś ruch na klatce, stwierdzała 'tata idzie!', czyli wciąż był w jej myślach. To bardzo miłe, niesamowicie mnie cieszy, że nie jestem jedyną najbliższą jej osobą :).


środa, 1 sierpnia 2007

Urodziny

Dziś Jaśminka skończyła dwa latka. Cały dzień chodziła i powtarzała: 'Ujodziny mam! Aje fajnie!' i na pytanie 'Ile masz lat?' odpowiadała 'dzia!'. Chociaż co ona rozumie pod pojęciem 'urodziny' to już pozostaje jej słodką tajemnicą, bo raz podsłuchałam, jak mówiła do siebie: 'Tam nie ma ujodziny. Tu mam ujodziny'.
Wszystkiego najlepszego nasza słodka Księżniczko :))).



wegedzieciak.pl