wtorek, 31 października 2006

Nowe słówka

Do tej pory Jaśminka używała słówek 'mama, tata, baba, diadia (dziadek), ada (Radar) i papa'. Kilka dni temu pojawiły się dwa nowe: 'da' (daj) i 'ma' lub też 'da' (masz). Poza tym w ciągłym użyciu jest też jedno czarodziejskie słowo, oznaczające bardzo wiele rzeczy, gdy nie wie się jak to powiedzieć inaczej: 'mama'. Z odpowiednią intonacją oznacza ono np. 'mama, odkręć to', albo 'mama, przynieś mi tego klocka'.
A z niewerbalnych metod komunikacji Jaśminka opanowała do perfekcji zaciąganie nas tam, gdzie ona chce. Łapie za rękę i prowadzi, w ogóle nie zrażając się ewentualnym oporem.


niedziela, 29 października 2006

Jaśminka deszczowa, czyli pierwszy raz w kaloszkach



W kaloszach chodzi się bardzo ciężko i niewygodnie, ale za to jakie fajne kałuże pojawiły się na chodnikach!


czwartek, 26 października 2006

Dać palec...

Jaśminkę od dwóch dni męczy katar. O ile w dzień jej to specjalnie nie przeszkadza (przeszkadzają jedynie mama i tata co chwila wycierający dziecku usmarkany po pas nosek) to jednak noce są ciężkie. Przedwczoraj Jaśminka w ogóle nie mogła spać, budziła się z płaczem, bo nie mogła oddychać. W efekcie spędziła większą część nocy z nami, bo tak przynajmniej nie musieliśmy wstawać co chwila z łóżka. Drugiej nocy nastawiłam się na to samo, więc od razu kładąc się spać wzięłam dziewczynkę do siebie. Położyłam ją przy ścianie, z brzegu łóżka i poszłam jeszcze zgasić światło. Nie było mnie parę sekund, a kiedy wróciłam Jaśminka leżała sobie na środku na mojej poduszce i spała w najlepsze :).
A noc była wyjątkowo spokojna, z jedną tylko pobudką.


środa, 25 października 2006

Myślicielka



poniedziałek, 23 października 2006

Wulkan energii

Jaśminki dzień do złudzenia przypomina reklamę króliczków Duracella. Bez przerwy w ruchu, ciągle czymś zajęta – biega, tańczy, coś przestawia, jeździ samochodzikiem, chodzi z pieskiem na patyku, przenosi wszystkie przedmioty w domu z miejsca na miejsce... Oczywiście Jaśminka w tym filmie jest króliczkiem Duracella, a mama tym na słabsze baterie, co w połowie zabawy odpada.


niedziela, 22 października 2006

Kefirek





Zasmakował Jaśmince praktycznie od pierwszego razu. I to o dziwo bez dodatków. Najpierw grzecznie jadła łyżeczką, potem okazało się, że potrafi wypić z kubka, aż wreszcie i w tym temacie zadecydowała, że ona umie sama! Przy okazji trzeba było wypróbować jak to jest zanurzyć całą dłoń w kefirze (super!), ale ponieważ spijanie z paluszków okazało się mało efektywne Jaśminka doszła do wniosku, że najlepiej się jednak pije prosto z kubka, koniecznie zaglądając aż na samo dno. Efekty widać na załączonych obrazkach :).


środa, 18 października 2006

Samodzielne jedzenie

W końcu musiał nadejść ten moment. Dziś wieczorem Jaśminka uznała, że jest już wystarczająco dużą dziewczynką, żeby samodzielnie jeść nie tylko kanapki czy jabłko, ale i kaszkę. Zaczęło się awanturą przy kolacji, podczas której Jaśminka rycząc domagała się łyżeczki. Oczywiście kiedy osiągnęła swój cel od razu się uspokoiła i zajęła próbami złowienia łyżeczką kaszki i doniesienia jej do dzioba. Nie muszę chyba pisać, że łyżeczka nie chciała z Jaśminką za bardzo współpracować i kaszka trafiała na nosek, albo w ogóle złośliwie spadała. Na szczęście własnoręcznie trzymana łyżeczka na tyle zajęła dziecko, że Jaśminka nie protestowała, kiedy ja drugą łyżką przemycałam jej kaszkę do buzi, dzięki czemu skończyłyśmy przed nocą.


wtorek, 17 października 2006

Zabawy wieczorne

Od długiego już czasu stałym punktem dnia po kąpieli przy ubieraniu, kremowaniu itp. jest zabawa tubką kremu polegająca na próbach zakręcenia korka. Jaśminka co wieczór ponawia wysiłki cierpliwie usiłując tłuściutkimi paluszkami nałożyć malutką nakrętkę na swoje miejsce. Co ciekawe zabawa polega jedynie na zakręcaniu, a nie zakręceniu, bo gdy ktoś chce dziewczynce pomóc, albo sama przypadkiem nakręci skutecznie, to się denerwuje, że nakrętki nie da się zdjąć. Ostatnio zabawa została nieco zmodyfikowana i korek poszedł w odstawkę. Teraz chodzi o to, żeby nabrać kremu paluszkiem i spróbować językiem zanim mama paluszek wytrze. Przy czym śmiechu najwięcej jest właśnie wtedy przy tym uniemożliwianiu polizania kremu :).


poniedziałek, 16 października 2006

Smoczek

Jaśminka od dawna używa smoczka wyłącznie do spania. Ma swój rytuał polegający na wkładaniu i wyjmowaniu smoczków do buzi i sama w ten sposób się usypia. Bardzo to było przydatne przy odstawieniu od piersi i teraz przy ząbkowaniu, kiedy w nocy Jaśminka budzi się z płaczem. W dzień smoczki leżą w łóżeczku i w ogóle się o nich nie wspomina. Jednak Jaśminka, gdyby mogła, to pewnie by się z nimi nie rozstawała. Jak tylko znajdzie gdzieś przypadkiem smoka na podłodze to od razu pakuje go do buzi i bawi się dalej.
Dziś przyszła do mnie nagle ze smoczkiem w buzi. I stoi, patrzy, co ja na to. Ja, bez przekonania, "smoczek jest do spania, zanieś smoczek do łóżeczka". Popatrzyła i ... zaniosła. Włożyła przez szczebelki, wyjęła i znowu włożyła, widocznie w lepsze miejsce. I odeszła! A ja nie wierzyłam własnym oczom :).


wtorek, 10 października 2006

Wspólne śniadanka :)



Patrzenie jak Radar je to jedno z ulubionych porannych zajęć Jaśminki. Trochę czasu zajęło tłumaczenie jej, że piesek je i nie wolno mu przeszkadzać, bo jednak mimo, że Radar absolutnie nie ma nic przeciwko grzebaniu mu w misce, to jednak my mamy :). Ale w końcu to zaakceptowała i teraz tylko pokazuje paszczą jak piesek je.


sobota, 7 października 2006

Wieże



Parę dni temu Jaśminka dostała od Babci i Dziadka klocki do układania. „Zabawka od lat 3”, teoretycznie. I najlepsza zabawa teraz to układanie wież, co prawda trochę nieskładnych i chaotycznych, ale za to jak wysokich! A wieże układa się dla czystej przyjemności układania, bo jak już jest zrobiona i nie ma klocków wolnych, to Jaśminka przychodzi do nas, żeby jej budowlę rozłożyć :).


czwartek, 5 października 2006

Jesień



Jesień przyszła na całego. Cały wrzesień był przepięknie słoneczny, a teraz od kilku dni pada i jest chłodno. I niestety zabawy na powietrzu już nie są takie przyjemne jak wcześniej, bo jak już się nawet uda wyjść między deszczami, to piach mokry, zjeżdżalnia mokra i dzieci mało. Jaśminka jednak znalazła sobie nową rozrywkę – huśtawkę sprężynkę, która w cudowny sposób błyskawicznie wysycha po deszczu. Jeszcze do niedawna posadzona na niej nie potrafiła się huśtać, nie trzymała rączek i zaraz schodziła. A teraz nagle bardzo jej się spodobało i potrafi nie tylko mocno się trzymać, ale i huśtać mocno, nawet gdy siedzi sama. I podoba jej się to ogromnie, co widać na załączonym obrazku :).


niedziela, 1 października 2006

Kluseczki



Jaśminka coraz częściej je z nami obiady. Bardzo się tego domaga i cieszy się, gdy siedzi z nami przy stole. No i oczywiście o wiele lepiej smakują rzeczy, które my jemy, niż mdłe zupki. Smaczek do przypraw ma chyba po tatusiu :). Ale najulubieńsze są kluseczki, obojętnie z czym, a najlepiej suche. Nawet jak już zje cały posiłek z miseczki to suchymi kluskami dopychać by się mogła bez końca, co nam daje czas na spokojne dokończenie jedzenia i picia.


wegedzieciak.pl