środa, 31 stycznia 2007

Kot w butach

Dziś Jaśminka weszła (bo trudno powiedzieć, żeby założyła) w zimowe, wielkie buty Taty i przyczłapała do kuchni. Żeby jaśniej zobrazować sytuację dodam, że buty są dłuższe niż całe jej nóżki, a sięgają jej do kolan. Ja dostałam ataku śmiechu, na co Jaśminka podniosła głowę znad butów, obrzuciła mnie zdziwonym spojrzeniem i wróciła do człapania.


środa, 24 stycznia 2007

Rozmowy

Po długim czasie zabaw z telefonem (koniecznie prawdziwym, wszelkie imitacje są w stanie zainteresować Jaśminkę jedynie na chwilę), nagle okazało się, że Jaśminka potrafi naprawdę ROZMAWIAĆ PRZEZ TELEFON. Ze skupioną minką, trzyma sama słuchawkę przy uchu, rozmówca musi tylko umieć właściwie poprowadzić rozmowę. Zwykle wygląda to tak:
Babcia: Jaśminka! Halo, tu babcia… (i coś tam dalej w tym stylu)
Jaśminka: (po dłuższej lub krótszej chwili) Baba!!!
Babcia: (coś o dziadku)
Jaśminka: Diadia!
Babcia: A co dziś robiłaś? Bawiłaś się lalą?
Jaśminka: Ta!
Babcia: A zupkę ładnie zjadłaś?
Jaśminka: Ta! (akurat!)
Babcia dalej coś o buziaczkach, Jaśminka cmoka w górną część słuchawki.
Babcia: Jaśminka, a powiedz babci, jak robi piesek?
Jaśminka: Aba!
Babcia: A krowa?
Jaśminka: Mmmm!
I tak dalej i tak dalej, dopóki się dziecku nie znudzi.


poniedziałek, 22 stycznia 2007

Przez sen

'Nie ma!' stwierdza nagle pogrążona w głębokim śnie Jaśminka, po czym odwraca się na drugi bok i równy oddech świadczy o dalszym spokojnym śnie. Ciekawe co jej się schowało? :)


niedziela, 21 stycznia 2007

Bajka na dobranoc

Czytanie bajki przed snem jest stałym elementem naszego wieczornego rytuału. Mamy kilka ulubionych książeczek ze sztywnymi stronami, na tyle krótkich, że Jaśminka bez trudu skupia na nich uwagę do końca, a samo czytanie nie zajmuje więcej niż 3 minuty.
Wczoraj jednak, gdy jak zwykle usadowiłyśmy się na dużym łóżku, Jaśminka postanowiła nieco zmodyfikować rutynę, najwyraźniej uznając, że zna już treść bajki lepiej od mamy. Zabrała mi książeczkę z rąk, zeszła z kolan i ze słowami: „Sia!” usiadła obok. I zaczęła czytać, modyfikując głos odpowiednio: „Pfffrhhhhttttthrfffrrrrbb! Nie ma.” Przewróciła stronę „Thhhrrrbbffffthrrrr! Nie ma.” I dalej w tym stylu następne dwie strony :). Zostanę pewnie posądzona o ignorancję, złośliwość i niedocenianie umiejętności narracyjnych własnego dziecka, ale… Słuchając tego uroczego monologu nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że, ponieważ „nie ma” jest jedynym dłuższym wyrażeniem, którego wyartykułowanie przychodzi Jaśmince wyjątkowo łatwo, używała ona tego zwrotu nie w celu stwierdzenia braku czegoś. Bajka jest bowiem o myszach, które poszły na wycieczkę. Chodziło raczej o to, by Jaśminkowe ‘czytanie’ brzmiało doroślej, a nie jak gaworzenie niemowlaka, którym nasza dziewczynka już się nie czuje!


sobota, 20 stycznia 2007

Ospa...

No i mamy ospę. Jaśminka zaraziła się chyba przez sufit, bo jedyne chore dziecko w okolicy mieszka piętro wyżej i kontaktu z nim nie było żadnego. Ale widocznie i tak można. A dodatkowo mnie od paru dni męczy jakiś dziwny wirus i nie odpuszcza mimo mojej usilnej walki, w efekcie czego dzisiejszy wieczór, tak przeze mnie wyczekany, spędzam w domu... Chyba właśnie za bardzo był on wyczekiwany; gdy w dzieciństwie z Pauliną marzyłyśmy o chomiku, to metodą naszą było powtarzanie sobie: 'wcale nie chcemy mieć chomika', co oczywiście przyniosło porządany efekt! I tak to zwykle działa w obie strony.
Pocieszające jest tylko to, że ospa Jaśminki jest wyjątkowo łagodna - tylko nieliczne krostki, które praktycznie nie swędzą. A pierwsze dwie pojawiły się już 4 dni temu, więc chyba 'wysyp' mamy już za sobą.


środa, 17 stycznia 2007

Łobuziara

Jaśminka ostatnimi czasy niesforna okropnie się zrobiła. Wczoraj ponad dwadzieścia razy wdrapywała się z kanapy na parapet i zrzucała za siebie wszystko, co tam znalazła (nie nie, na szczęście nie doniczki, ale stertę gazet). Tłumaczenie ‘nie wolno’ połączone ze ściąganiem jej na podłogę skutek miało taki, że od razu chichocząc rzucała się z powrotem na parapet, a wspinanie opanowała do takiej perfekcji, że cała operacja zajmuje jej parę sekund. Poza tym nie wiadomo kiedy włączyła piekarnik (co za palant wymyślił piekarnik, który włącza się jedynie przekręceniem gałki???), a że w środku były patelnie, to smród spalonych rączek wietrzyliśmy do wieczora… Ma też fazę na rozrzucanie wszystkiego, co tylko się da, najlepiej rzeczy ułożonych w jakimś porządku. Po prostu podchodzi do półki z książkami i po jednej wywala je za siebie albo otwiera szafę w przedpokoju i wyrzuca wszystko jak leci. Nie muszę chyba dodawać, że tłumaczenie ‘nie wolno’ wydaje się mieć dokładnie odwrotny skutek, chyba na zasadzie ‘nie wolno? To dopiero musi być ciekawe!’. Ja wiem, że dzieci w tym wieku nie są złośliwe, nie robią na przekór, ale… kiedy jej to przejdzie???


poniedziałek, 15 stycznia 2007

Sia!

Nowe ważne słowo pojawiło się w języku Jaśminki. "Sia!' czyli 'sama!'. Już od dawna próbuje sama się ubierać, siadać na nocnik, zakładać pieluchy (nieźle już opanowała rozkładanie pieluchy i siadanie na niej okrakiem - prawie idealnie już wcelowuje :)). Ale teraz pojawiła się chęć wykonywania tych czynności nie na zasadzie ćwiczeniowej, tylko w sytuacjach prawdziwych, kiedy ja ubieram Jaśminkę na spacer albo rano. Ubrać się sama nie potrafi jeszcze zupełnie, ale czasem jak się uprze, to nie pozwala się dotknąć, bo ona 'sia!'. I wciska nóżki w rękawy albo rajstopy na spodenki. Oj, idą chyba ciężkie czasy...


sobota, 13 stycznia 2007

Tata

Ja: Jaka ładna sukienka, kto Jaśmince kupił taką ładną sukienkę?
Jaśminka, z przekonaniem: Tata!

Jedno z ulubionych słów ostatnio :).


niedziela, 7 stycznia 2007

Małe słówka

Po biegłym opanowaniu paru wyrazów dwusylabowych (mama, tata, itp.), Jaśminka najwyraźniej postanowiła się nie przemęczać i używać słów jednosylabowych. Ich ilość natomiast wzrasta z dnia na dzień, chociaż w związku z ograniczoną ilością tak krótkich połączeń (zwłaszcza, że Jaśminka preferuje te zakończone na ‘a’, a paru głosek w ogóle nie wymawia) jeden ‘wyraz’ ma z reguły wiele znaczeń w zależności od kontekstu. I tak na przykład ‘pa’ to pan, pani, parasolka, Paulina, kanapka, kupa; 'ma' to m.in. kotek, masz, masło… Odgadnąć o co chodzi wbrew pozorom nie jest trudno, bo z reguły danemu słówku towarzyszy wyraźne wskazanie paluszkiem na nazywany obiekt.


sobota, 6 stycznia 2007

W Nowym Roku

Między świętami a Nowym Rokiem byliśmy parę dni ze znajomymi w górach koło Wisły. Jaśminka czuła się tam jak u siebie w domu, a nawet jeszcze lepiej. Schronisko było duże, więc mnóstwo korytarzy i zakamarków do eksplorowania, a najciekawsze okazały się schody – dziewczynka nauczyła się tam wchodzić trzymając się za jedną rękę, lub sama poręczy. Schodzenie za to opanowała bez pomocy – ześlizgiwała się na brzuchu. I mogłaby tak godzinami, nie sposób ją było utrzymać w pokoju.
Samego Sylwestra spędziła jeszcze tym razem śpiąc, ale w przeddzień uczestniczyła w tzw. imprezie balonowej – przyozdabianiu sali balowej przy głośnych dźwiękach muzyki. Jaśminka bezsprzecznie wygrała tego wieczora konkurs tańca – nie zważając na zaczepiających ją chłopaków podrygiwała dobre pół godziny w najróżniejszych rytmach muzyki, między innymi kołysząc się na ugiętych nóżkach tuż nad ziemią. Jednak najbardziej zaskoczyła nas w Nowy Rok – nie dość, że przespała spokojnie całą noc, nie przejmując się petardami, to rano, jak w Nowy ROk przystało, spała do 11!


wegedzieciak.pl