środa, 17 stycznia 2007

Łobuziara

Jaśminka ostatnimi czasy niesforna okropnie się zrobiła. Wczoraj ponad dwadzieścia razy wdrapywała się z kanapy na parapet i zrzucała za siebie wszystko, co tam znalazła (nie nie, na szczęście nie doniczki, ale stertę gazet). Tłumaczenie ‘nie wolno’ połączone ze ściąganiem jej na podłogę skutek miało taki, że od razu chichocząc rzucała się z powrotem na parapet, a wspinanie opanowała do takiej perfekcji, że cała operacja zajmuje jej parę sekund. Poza tym nie wiadomo kiedy włączyła piekarnik (co za palant wymyślił piekarnik, który włącza się jedynie przekręceniem gałki???), a że w środku były patelnie, to smród spalonych rączek wietrzyliśmy do wieczora… Ma też fazę na rozrzucanie wszystkiego, co tylko się da, najlepiej rzeczy ułożonych w jakimś porządku. Po prostu podchodzi do półki z książkami i po jednej wywala je za siebie albo otwiera szafę w przedpokoju i wyrzuca wszystko jak leci. Nie muszę chyba dodawać, że tłumaczenie ‘nie wolno’ wydaje się mieć dokładnie odwrotny skutek, chyba na zasadzie ‘nie wolno? To dopiero musi być ciekawe!’. Ja wiem, że dzieci w tym wieku nie są złośliwe, nie robią na przekór, ale… kiedy jej to przejdzie???


2 Comments:

At 18 stycznia, 2007, Anonymous Anonimowy said...

Przejdzie????? wolne zarty, ona sie dopiero rozkreca! trzeba sie cieszyc,ze dopiero teraz sie zaczelo!!! M. rzucanie za siebie poukladanych pieknie ciuszkow, misiow, ksiazek, gazet cwiczy od okolo 2 m-cy:-)))) powodzenia:-)))

 
At 18 stycznia, 2007, Anonymous Anonimowy said...

czytam i pierwsze rzucilo mi sie w oczy: "smrod spalonych raczek". Chryste Panie - pomyslalam:)))
dobrze, ze to tylko patelnie;)))
pozdrawiam goraco- noski- eskimoski:D

 

Prześlij komentarz

<< Home

wegedzieciak.pl