poniedziałek, 25 września 2006

Ostateczne odstawienie

W końcu mamy to za sobą :). Ostatni etap – jedno karmienie w nocy – przeciągnął się o 2 tygodnie z powodu infekcji, która nas dopadła i trzymała dwa tygodnie. Co prawda u Jaśminki był to jedynie katar, ale jednak męczący, a może właśnie dzięki przeciwciałom z mleka nie rozwinęło się nic gorszego.
Pierwsza noc była okropna, Jaśminka obudziła się jak zwykle ok. 3.30 i wzięta do nas do łóżka (nie chciałam jej tak drastycznie pozbawiać i karmienia i spania z nami) płakała z krótkimi przerwami grubo ponad godzinę. Ale na szczęście jak już usnęła to na dobre – spała do 8.00. W sumie byliśmy na to przygotowani, specjalnie czekałam do weekendu. Za to dwie następne noce zaskoczyły nas kompletnie – Jaśminka przespała je całe zupełnie bez płaczu. Budziła się co prawda ze 2-3 razy, ale albo sama znalazła sobie smoczka i spała dalej, albo trzeba było wstać i jej smoczka podać, ale płaczu nie było wcale! I spała sama w łóżeczku do 7-8 rano.
Ciężko mi uwierzyć, że to tak gładko poszło, wychodzi na to, że najgorsze było jednak to odstawianie wieczorne, a nie nocne, jak wcześniej myślałam. A poza tym też jestem pozytywnie zaskoczona tym, że Jaśminka w ogóle się piersi nie domaga, jakby nagle zupełnie zapomniała, że tak bardzo to lubiła. No cóż, najwyraźniej dziewczynka nam dorasta szybciej, niż by się mogło wydawać :).


wegedzieciak.pl