wtorek, 5 września 2006

Odstawiamy się

Podjęłam w końcu decyzję o odstawieniu Jaśminki od piersi, chociaż myślałam, że będę karmić ją dłużej. Jednak po pierwsze ja już jestem karmieniem bardzo zmęczona (ważę 46kg, jak nigdy wcześniej), a poza tym teraz wydaje się być najlepszy moment dla Jaśminki, żeby przeszła to w miarę bezboleśnie emocjonalnie, bo jeszcze na tym etapie nie ma takiej wyraźnej świadomości, że ją czegoś ważnego pozbawiam. Strasznie trudno było mi się zdecydować i teraz nadal odczuwam ulgę przemieszaną z tym okropnym uczuciem, że to już, że nigdy więcej się tak do mnie moje maleństwo nie przytuli.
Do tej pory Jaśminka jadła z piersi 4 razy na dobę, więc odstawiamy się stopniowo – jedno karmienie na tydzień. Najłatwiejsze było poranne, bo rano dziecko jest tak zajęte zabawą, że w ogóle nie zauważyła, że coś się zmieniło. Następne w kolejności było karmienie przed spaniem w dzień – wcześniej Jaśminka pięknie usypiała przy piersi i obawiałam się, że bez tego będzie miała problemy z zaśnięciem. Na szczęście okazało się, że i to przeszło dość łagodnie, bo choć przez pierwsze 3-4 dni trochę popłakiwała przed zaśnięciem, to jednak usypiała w przeciągu 5 minut. Teraz płakania już zupełnie nie ma, tylko gadanie ze smoczkami i misiami, a jedyna zmiana dla mnie jest taka, że Jaśminka zasypia w najróżniejszych dziwnych pozycjach, z których muszę ją zawsze przekładać, tak jakby zasypiała nagle siedząc w pół zabawy :). Kolejny tydzień - brak karmienia przed nocnym spaniem, przy którym Jaśminka na ogół zasypiała – okazał się niestety dużo cięższy. Jakby w końcu dziewczynka zauważyła, że coś jest nie tak i stwierdziła, że się absolutnie na to nie zgadza. Pierwszego dnia płakała żałośnie pół godziny zanim usnęła, drugiego, jakby przypadkiem zasnęła od razu, ale już trzeciego płacz trwał godzinę (!), czwartego i piątego – 20 minut, a szóstego 5 minut. Dziś siódmy, teoretycznie ostatni z tego tygodnia dzień jeszcze przed nami. Ale o dziwo dziś Jaśminka przespała całą noc bez budzenia na karmienie, które to ma być zakończone jako ostatnie planowo od jutra. Zobaczymy jak dalej pójdzie, ale przygotowani jesteśmy na ciężkie przeprawy nocne, bo dzisiejsza przespana noc to raczej przypadek.

Odstawianie od piersi to ogromna zmiana w naszym życiu, nie tylko dla Jaśminki ale i dla mnie, jakby drugie odcięcie pępowiny i oddzielenie. Smutno tak jakoś. Ale nie ma tego złego… Jaśminka najwyraźniej odczuwając brak tych chwil bliskości przy piersi zrobiła się bardzo przytulna, zarówno do mamy jak i taty, co przejawia się m.in. nieoczekiwanym przychodzeniem i daniem buzi, albo przytuleniem się :).


wegedzieciak.pl