piątek, 9 lutego 2007

Pianistka



Czyli w odwiedzinach u Mai.
Długo nigdzie nie byłyśmy w gościach przez tę ospę i inne takie. I dlatego po tej wizycie tak jasno dotarł do mnie wreszcie niezaprzeczalny fakt: Jaśminka jest DIABEŁKIEM okropnym, niczego nie bojącym się łobuziakiem. Nowe miejsce, nowa sytuacja? Raj! To Maja wydawała się być bardziej onieśmielona (w swoim własnym domu) niż Jaśminka, która wpadła jak burza i nie wiedziała za którą zabawkę łapać. I bez oporów brała ciocię Kasię za rękę próbując wyciągnąć ją do kuchni (bo mama siedziała twardo na fotelu i wyciągnąć się nie dawała) i eksplorowała całe mieszkanie, zamykała się sama w ciemnej kuchni itd., itd. I dokładnie to samo było, gdy byłyśmy wczoraj z wizytą u Oleńki, troszkę młodszej, ale o niebo spokojniejszej.
Tak więc powiedzmy to sobie otwarcie - to nie nam brakuje cierpliwości do dziecka, to dziecko nam się trafiło wyjątkowo rozbrykane! Jak dobrze mieć tę świadomość... :)


wegedzieciak.pl