środa, 10 maja 2006

Klocki

Obok nagłego przyspieszenia rozwoju fizycznego – pełzanie nabrało niezłego tempa i zaczyna się podciąganie po meblach, np. do sprzętu grającego – Jaśminka ostatnimi czasy dokonała ogromnego skoku w rozwoju umysłowym. Zaczęło się w Berlinie, kiedy odkryła, że przycisk na jednej z zabawek – żółwiku – piszczy po naciśnięciu i w nieskończoność bawiła się naciskając go, a raczej muskając paluszkiem, tak, żeby piszczało W związku z tym odkryciem dostała od Babci grającego motylka – wystarczy nacisnąć przycisk, żeby wygrywał kilkanaście melodyjek. Tu Jaśminka, po wcześniejszych doświadczeniach z żółwiem, od razu załapała w czym rzecz i bez przerwy zmieniała melodyjki, kręcąc z radości główką na boki, ogromnie zadowolona, gdy ją ktoś pochwalił (zadowolenie objawianie jest szerokimi uśmiechami połączonymi z parskaniem :)). Jednak absolutnym hitem okazały się klocki o różnych kształtach do wrzucania w odpowiednie otwory w pudełku. Do tej pory byłam przekonana, że jest to zabawka sporo na wyrost i długo jeszcze zabawa nią będzie polegać na rzucaniu klockiem na odległość lub też ciamkaniem go w buzi. Tymczasem nie wiadomo kiedy uwagę dziecka coraz bardziej zaczęła przykuwać pokrywka pudełka z otworami i zaczęła Jaśminka kombinować nad kształtami klocków! Potrafi siedzieć tak z nimi kilkanaście minut, mrucząc sobie w skupieniu i stukając, rzucając, sięgając dookoła po klocki najwyraźniej próbuje dopasowywać je do otworów. A z czyjąś pomocą (przysuwanie otworu odpowiedniego do klocka trzymanego w rączce) przekrzywia klocek we właściwą stronę i wrzuca do środka!


1 Comments:

At 31 maja, 2006, Blogger Marta said...

:)))

 

Prześlij komentarz

<< Home

wegedzieciak.pl