piątek, 5 września 2008

Po tygodniu

Pierwszego i drugiego dnia przedszkola Jaśminka popłakiwała, przyklejona do Pani najwyraźniej w zastępstwie mamy. Na trzeci dzień popłakała tylko chwilę na początku, a już na widok Pani się uspokoiła i do końca było OK. Czwartek i piątek zupełnie dobrze, opowiadała o tym jak puszczali bańki mydlane, jak Pani czytała książkę, jak układała puzzle i bawiła się z Olą. Trzeciego dnia Pani też poprosiła, żebyśmy przynieśli Jaśmince śliniak, bo za każdym razem przed jedzeniem każe się obkładać serwetkami - i tu jeście i tu! - żeby się nie zaplamić :). A dziś do wytarcia pupy po kupie zażądała mokrych wacików, jak w domu. Pani ze śmiechem poprosiła nas, żeby przynieść Jaśmince waciki, bo nie dała sobie przetłumaczyć inaczej. Czyli poczuła się już na tyle pewnie, że rządzi po swojemu. Ufff.
Na minus mamy tylko pierwszą infekcję - dziś po południu zaczęła kichać.


wegedzieciak.pl