wtorek, 5 grudnia 2006

Księżyc

Wczoraj wieczorem zobaczyłam w sypialni na podłodze ogromny srebrzysty kwadrat światła księżycowego wpadającego przez niezasłoniętą roletę. Weszłyśmy z Jaśminką do ciemnego pokoju i stanęłyśmy na nim. Wcale się nie bała. Najpierw zadziwiona dotykała swoich stópek – w tym świetle wszystko wyglądało zupełnie inaczej – a potem pokazałam jej, co jest za oknem i patrzyła jak urzeczona to na księżyc, to na mnie, zafascynowana.

I przypomniał mi się wiersz Gałczyńskiego:

„Ona mi pierwsza pokazała księżyc
i pierwszy śnieg na świerkach
i pierwszy deszcz.
Byłem wtedy mały jak muszelka,
a czarna suknia matki
szumiała jak Morze Czarne.”


2 Comments:

At 07 grudnia, 2006, Anonymous Anonimowy said...

Kochana... alez zaserwowalas wyciskacz lez:-) no po prostu kapia kropelki na klawiature...
Zycie jest TAKIE PIEKNE :-))))) dziekuje!!!

 
At 08 grudnia, 2006, Anonymous Anonimowy said...

Fajnie być mamusią :)
cudne co napisałaś :)

pozdrawiam
inka i miłek

 

Prześlij komentarz

<< Home

wegedzieciak.pl