środa, 15 marca 2006

Rotawirus

Pierwsza poważna choroba Jaśminki. Pierwsza taka, przy której poza objawami (gorączka, płytki oddech, częste brzydkie kupki i wymioty) było wyraźnie widać, że dziecko jest chore – taka była słabiutka, chorutka, że nawet nie miała siły bawić się ani marudzić. Najgorsza była pierwsza doba, kiedy nie wiedzieliśmy jeszcze co to jest, a gorączka w nocy nie ustąpiła. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca w domu ani myśleć o niczym innym, ciągle chodziłam i sprawdzałam czółko śpiącej Jaśminki. Nie wyobrażam sobie jak funkcjonują rodzice ciężko chorych dzieci, bo ja przez te pierwsze godziny czułam się jak przywalona kamieniem.
Z tego co czytam o rotawirusach (niemowlaki są hospitalizowane z powodu dużego ryzyka odwodnienia) to mieliśmy i tak dużo szczęścia. Albo trafiła nam się jakaś słabsza odmiana, albo leki homeo pomogły, bo w niecałe 24 godziny gorączka całkowicie zeszła, Jaśminka odzyskała humorek i została tylko umiarkowana biegunka. Gdzieś czytałam, że dziecko przechodzi rotawirusa tylko raz i nabywa naturalną odporność na przyszłość. Mam nadzieję, że to prawda.


2 Comments:

At 15 marca, 2006, Anonymous Anonimowy said...

Oooo, współczuję Maleńkiej - raz mnie to cholerstwo dopadło, pamiętam, że czułam się przeżuta i wypluta... Dziecko musi czuć się sto razy gorzej.
Dobrze, że już lepiej :D

 
At 24 marca, 2006, Blogger Marta said...

W miarę lekko, bo goraczki nie bylo, ale jednak ta paskudna biegunka utrzymala sie tydzien! I najgorsze, ze takie kupki biegunkowe pojawiaja sie w najmniej oczekiwanych momentach, np. jak dziecko sie bawi i nikomu do glowy nie przyjdzie zagladac do pieluchy. No, ale najważniejsze ze juz mamy to za sobą :)

 

Prześlij komentarz

<< Home

wegedzieciak.pl